Na zimno trzeba zebrać fakty. A te są takie, że przez 16 lat polska szermierka zdobyła tylko jeden medal i to brązowy. W tym sensie w ogóle nie podzielam optymizmu prezesa PZSzerm.
A tak serio to żeby się wypowiedzieć uczciwie, to trzeba przeprowadzić konkretne śledztwo i wyważyć różne wartości. Patrzę sobie na nasze wewnętrzne kryteria kwalifikacyjne i widzę, że próbowano pogodzić wodę z ogniem. Z jednej strony była możliwość wylądowania w TOP-2 rankingu, czyli bezwzględnie najlepsi mieli pewność występu (we florecie męskim Siess (34. msce, 45,5pt) i Rządkowski (47 msce, 34pt) , dla porównania w szpadzie to Knapik-Miazga (19. msce, 69pt) oraz Swatowska-Wenglarczyk (45. msce, 37,5pt).
Pozostałe dwa miejsca to miał być wybór trenera. Czy to tak bardzo źle? To zależy. Wiecie, może być, że ktoś wystrzeli z formą, ale akurat nie wystarczy mu czasu. Może być tak, że ktoś nieźle fechtuje, ale np. jest wyjątkowym d***** i NAPRAWDĘ psuje klimat w drużynie. Nie mieliście nigdy tak, że spotkaliście kogoś, kto był niezły w tym co robi, ale kompletnie nie pasował do zespołu? Przecież takie sytuacje się zdarzają. W naszej drużynie siatkarskiej też nie wszyscy zawodnicy to akurat najlepsi siatkarze, ale tworzą - zdaniem trenera przynajmniej - świetny team. Z drugiej strony zostawia to furtki na różne niejasne wybory. Na to jednak też są sposoby - pisemne uzasadnienia, audyty. Ostatecznie jednak myślę, że selekcjoner kadry narodowej powinien mieć jakąś możliwość manewru zgodnie z własnym przekonaniem - inaczej możemy sobie go w ogóle podarować i wyznaczać kadrę za pomocą ChataGPT. Także - nie mając osobistego interesu we wspieraniu żadnej ze stron, tylko polskiej szermierki, uważam na ten moment, że sytuacja nie jest jednoznaczna, a to już mnie nawet zaskakuje, bo myślałem, że problemy będzie widać na pierwszy rzut oka.
Na koniec jeszcze rozważmy wariant, że wchodzi czwórka z rankingu i koniec. Tylko wiecie, kto by wtedy wyleciał w kobiecej szpadzie? :D Jarecka. Ona była w rankingu olimpijskim z naszych piąta. Co do Rajskiego we florecie oczywiście nie znam sytuacji zza kulis, ale chciałbym usłyszeć tłumaczenie PZSzerm. On był mianowicie trzeci z naszych w rankingu olimpijskim z dość sporą procentową przewagą nad 4. miejscem (29pt vs 20,5), ale z drugiej strony ta przewaga w liczbach bezwzględnych już taka wielka nie była.
Myślę, że 1) PZSzerm nie powinien tak zadzierać nosa, bo święty nie jest i ma ledwie ćwierć medalu co igrzyska 2) nie jest też tak, że mamy działanie wprost na szkodę jak swego czasu u curlerów, badmintonistów czy PZKol. Dobrze, że tzw. "szambo" się rozlało, bo dzięku temu rozmawiamy o problemach, a nie zamiatamy je pod dywan. Dzięki temu jest jakakolwiek szansa na progres w przyszłości.